Holenderska historia ratowania dzikich zwierząt
Kiedy koty z sąsiedztwa przejęły nasz ogród od kotów, które tu mieszkają, postanowiliśmy adoptować młodego kocurka, aby odzyskać ich terytorium.
czy koty mrugają
Na ratunek od razu zakochałam się w przestraszonym, dzikim kociaku. Był 6-miesięcznym rudym kocurkiem. On, jego matka i brat zostali złapani na obrzeżach naszego miasta, na polderze.
Ludzie zaniepokoili akcję ratunkową, ponieważ zdziczała rodzina miała zwyczaj napadać na kosze na śmieci i niepokoić zamieszkujące je koty.
Złapali sporo dzikich zwierząt, wykastrowali je wszystkie, a kocięta i młode dorosłe osobniki zatrzymali do znalezienia nowego domu. Większość z nich, jeśli kiedykolwiek znajdzie nowy dom, zostanie kotami hodowlanymi.
Nie miałam żadnego doświadczenia z dzikimi kotami, ale nie obchodziło mnie to, pokochałam go od chwili, gdy go zobaczyłam. Wracał ze mną do domu.
Trzymaliśmy go w klatce dla psa w salonie, żeby mógł się do nas przyzwyczaić. Ponieważ stawał na tylnych łapach, aby dosięgnąć miski z dowolnym jedzeniem i pożerał je, zanim zdążyłem je odłożyć, nazwaliśmy go Jiskefet, co po fryzyjsku oznacza kosz na śmieci.
Ale to był ten jedyny moment, kiedy mógł zapomnieć o swoim strachu przed nami, kiedy trzymaliśmy w rękach miskę z jedzeniem.
Anioł stróż
Spodziewaliśmy się, że będziemy potrzebować dużo cierpliwości w stosunku do tego płochliwego chłopczyka. Ale sprawy potoczyły się zupełnie inaczej.
W ciągu kilku dni od przybycia na miejsce zachorowała na kocia grypę. Był ciężko chory, miał wysoką gorączkę i żółtą wydzielinę z oczu.
Podanie mu leków, przepłukanie oczu i nałożenie maści było sporym wyzwaniem, ale po kilku dniach wydawało się, że zrozumiał, że staramy się mu pomóc, zrelaksował się i wydawał się być wdzięczny, że go leczyliśmy.
To był cud. W ciągu kilku tygodni nasz zdziczały facet stał się moim najwierniejszym wielbicielem. Uwielbiał ziemię, po której stąpałem i podążał za mną wszędzie.
W nocy spał na moim łóżku i przytulał się do mnie tak blisko, jak to tylko możliwe. Gdybym była chora, nie opuściłby mnie. Żartobliwie nazywałem go moim aniołem stróżem. On naprawdę był światłem w moim życiu.
Jiskefet uwielbiał spędzać czas na świeżym powietrzu. Często odwiedzał park po drugiej stronie naszej ulicy i godzinami pozostawał poza nim.
Był biegłym myśliwym i przynosił nam mnóstwo prezentów: myszy, szczury, krety, a nawet dzikie króliki. Ale nie sądzę, żeby sam kiedykolwiek coś takiego jadł, bo inaczej był nienasycony, bo zawsze wracał do domu na obiad.
Pożegnanie
Przez ponad 2 lata byliśmy najszczęśliwszymi kocimi niewolnikami na świecie. I wtedy, pewnej niedzielnej nocy, wydarzyło się coś nieuniknionego.
brytyjski krótkowłosy
Zadzwonił dzwonek do drzwi i pewna pani powiedziała nam, że znalazła go na krawężniku potrąconego przez samochód. Mimo że nasza ulica była bardzo cicha, udało mu się przejść na drugą stronę, gdy przejeżdżał samochód. Złamał kark, ale był taki piękny, bo leżał tak spokojny i nie miał na sobie śladu.
Jedynym dowodem wypadku była jego opadająca głowa, kiedy go podnosiłem, żeby zanieść do domu.
Położyliśmy go w salonie, a inne koty weszły i podeszły do niego. Naprawdę wyglądało, jakby składali mu hołd, żegnając się po raz ostatni. Tej samej nocy pochowaliśmy go w ogrodzie.
Pożegnalny prezent Dustbina
Łzy płynęły mi po twarzy, gdy kopaliśmy grób i delikatnie opuszczaliśmy go do dołu. Ale gdy pierwsza ziemia wylądowała na jego bezwładnym ciele, wydarzyła się dziwna rzecz.
czy koty mogą mieć tilapię
To było jakby głos przemówił w mojej głowie. Wiedziałem, po prostu wiedziałem, że musimy być na jakiejś akcji ratunkowej, na której nigdy wcześniej nie byliśmy, o 11:00 następnego ranka.
Kiedy tam dotarliśmy, ten porzucony kot siedział na parapecie okna, jakby czekał na nasze przybycie. Chodził za nami, gdy oglądaliśmy każdego kota biorącego udział w akcji ratunkowej, ale nie mogliśmy znaleźć kota, który poruszył moją duszę.
Mój mąż powiedział: Myślę, że ten kot nas wybrał, a kiedy odłożyłem transporter, po prostu wszedł i trzasnął głową, jakby chciał powiedzieć: zamknij się. Wtedy wiedziałam, że był przeznaczony dla nas, a my dla niego. Jiskefet go wybrał.
Do dziś jestem przekonany, że był to prezent pożegnalny Jiskefeta. To Jiskefet powiedział mi i Ricky’emu, żebyśmy byli gotowi na siebie nawzajem.
Jak prawdziwy anioł stróż znalazł mi kota, który potrzebował mojej miłości i pocieszenia tak samo jak ja potrzebowałam jego.
Napisane przez kosz na śmieci
W październiku 2012 roku zorganizowaliśmy konkurs pisarski, którego tematem przewodnim były zdziczałe koty. To jest zwycięska historia przesłana przez naszego członka kosz na śmieci .
Uwagi? Zostaw je, korzystając z sekcji komentarzy poniżej. Pytania? Proszę skorzystać fora o kotach dla tych!
Uwaga: możemy otrzymać prowizję za zakupy dokonane za pośrednictwem linków na tej stronie.














